Instagram to MOJE ULUBIONE MEDIUM SPOŁECZNOŚCIOWE. Nadal ulubione, mimo wielu zmian, które nastąpiły w ciągu ostatnich dwóch lat. Jeśli pamiętasz ten czas, gdy Instagram akceptował jedynie kwadratowy format zdjęcia to wiedz, że jesteś tu długo i możesz wypowiadać się na temat zmian, które tu zaszły i możesz nawet do woli narzekać, że kiedyś było inaczej. Doskonale pamietam moment w którym założyłam swój prywatny profil, jakieś 3 lata temu. Byłam zachwycona tym jak wiele ciekawych zdjęć można tutaj znaleźć. Kiedyś liczyła się jedynie wizja, podpisy były mało ważne, o hashtagach mało kto wiedział.  #idę#do#sklepu i słynni mistrze tagowania  Słodkie!

Teraz słynne tagi, oznaczenia, linkowania, stories to clue Instagrama. Wszystko to stało się wielką machiną do zarabiania i każdego dnia napędza rynek.Jaki był wtedy Instagram? Zupełnie inny. Niewinny. Przede wszystkim był kwadratowy ale nie był idealny. W moim odczuciu był po prostu początkiem nowej ery. Ery influenserów, blogerów, sklepów online. Minęło parę lat i po tym ważnym okresie, Instagram stał się po prostu miejscem, które daje ogrom możliwości. Pomaga sprzedawać, tworzy miejsca pracy  ale najważniejsze się nie zmieniło.JEST SKARBNICĄ INSPIRACJI.

Co ostatnio zarzuca się temu medium społecznościowemu?Że jest tu ZA DUŻO idealnego świata, że wszyscy starają się przedstawić tu to, co nierealne i nieżyciowe. Przynam się Wam, że przeżywałam ostatnio niewielki kryzys. Nie dlatego, że jest tu za idealnie. Z innego powodu.Poprosiłam również Was, byście pod tym zdjęciem napisali co Was obecnie irytuje w Instagramie i otrzymałam masę ciekawych odpowiedzi. Dziękuję. Dało mi to dużo siły i pokazało, że wiele kwestii również mnie tutaj  denerwuje i nie jestem sama.

Ale wracając do mnie. Mój kryzys polegał na takim ‚ZAWIESZENIU‚ w sieci.Zawieszeniu w tym co widzę. Może był to typowy spadek motywacyjny? Nie wiem.Wiem, że brak motywacji, pomysłów i chęci do działania to całkiem normalny stan, przez który przechodzi cyklicznie niejeden twórca. Taki jest już ciężar kreatywnych profesji, ale to jeszcze nie powód, by rzucać wszystkim i wszystko w cholerę.  Nie pracuję nad „Zaskocz Mamę” od kilku dni, są to solidne miesiące pracy i po paru tygodniach tego okropnego ‚zawieszenia’ – stwierdziłam, że zaniedbałam to co najważniejsze – otrzymywałam za mało bodźców, nie szukałam nieustannie nowych inspiracji, przestałam nawiązywać kontakty z osobami z mojego środowiska.Trochę zajęło mi dojście do tej wiedzy, ale bardzo się cieszę, że jestem już bogatsza o tą wiedzę.Patrzenie na spadające statystyki to droga donikąd. Obserwowanie nieustannie tych samych kont, bez dodawania nowych, to także droga donikąd. Zrozumiałam to i dzięki temu mój kryzys minął. Uporządkowałam ścianę, wyszukałam masę ciekawych osób za oceanem i zrozumiałam po co tutaj jestem. Jestem tu po to by widzieć świat piękniejszym, ale jestem tu również dlatego, by ten świat tak przedstawiać i dawać Wam inspirację, pomysły i pozytywną energię. 

Wracając do głównego zarzutu, który obecnie króluje i jest już nawet trochę /modny/. Idealny świat!Hmmm… co ja o tym sądzę? Brzydko mówiąc to kolejna ‚gównoburza’. Postanowiłam ‚pobawić się’ w idealny #instaworld i pokażę Wam tutaj jak wygląda przygotowanie ‚idealnej’ publikacji. Takiej która jest modna, stylowa i do tego przyjemna.

Tak oto wyglądał mój #PerfectDay, dzień idealny do opublikowania na Instagramie w ramach inspiracji, idealny też dlatego, bo można się nim pochwalić  nie oszukujmy się, po to wiele osób prowadzi swoje profile – by inni ludzie mogli żyć ich życiem  To chyba właśnie to mają na myśli wszyscy krytycy tego idealnego życia na Instagramie. Każda z InstaGrup społecznych ma swoje trendy, swoje musthaves Mnie osobiście bawi zarzut, że pokazywanie tylko tego co ładne, dopieszczone i dopracowane jest złe. Możemy wszyscy pokazać swoje brudne sterty prania, ale po co? Przecież logicznym jest, że u każdego to spotkamy  I czym się tu inspirować? Trzeba po prostu działać!Mnie osobiście motywują takie idealne obrazki, które spotykam na Instagramie. Uwielbiam patrzeć na idealne zdjęcia i idealne rodzinki. Zamykam wtedy oczy i myślę sobie – chcę by było tak u mnie! I działam 

Wiecie co zrobiłam by ta fotorelacja była IDEALNA? Upiekłam ciasto w patelni! Tak w patelni, ponieważ nie miałyśmy z siostrą blaszki. A wszystko po to by nasze zdjęcia były takie jak te, które oglądamy na Instagramie i którymi się zachwycamy. To nie jest nic złego jeśli daje Ci zdrowego kopa i masz ochotę zmienić swój świat na lepszy. Wiecie ile przy tym było radochy?

Nie byłby to idealny czas gdyby nie było przy mnie Sary. Zabrzmiało to trochę jak zwierzenia matkiwariatki, ale uwierzcie mi, że przechodzę teraz taki etap, że  po prostu zaczynam mocno mocno mocno tęsknić jak zostawiam ją nawet z tatą na dwie godziny. Kocham te nasze wspólne chwile i staram się robić z nią wszystko. Przez większość czasu leżała w swoim ukochanym hamaczku, który już Wam wielokrotnie pokazywałam. Jest niezawodny i niesamowicie praktyczny. A do tego pięknie wkoponował się we wnętrze! Podczas gdy my szalałyśmy w kuchni – ona przyglądała się i uśmiechała. Kupicie go TUTAJ

Niezbędna podczas prac domowych jest mi również chusta. Gdy Sara chce być blisko mnie akurat wtedy gdy mam coś do dokończenia pilnie – motamy się i jest pięknie  Nie sądziłam, że chustowanie stanie się mi tak bliskie. Kupicie ją TUTAJ

 Wiele z Was po publikacji zdjęć na Instagramie zadało masę pytań w sprawie sprzętu AGD, który pojawił się na zdjęciach. Piekarnik, płyta gazowa oraz kultowa lodówka pochodzą ze sklepu SMEG.

Skomentuj