Odwóch najpiękniejszych dniach w moim życiu już Wam pisałam TUTAJ i TUTAJ. Dzisiaj chcę dotknąć tematu, który często jest po prostu omijany. Mało kto o tym mówi, mało kto nazywa to po imieniu i mało kto chce pokazać swoją słabość. Stwierdzam, że gdybym zataiła przed Wami to jak czułam się te kilka dni w szpitalu całe motto „Zaskocz Mamę” i idea byłyby kłamstwem. 

Dzisiaj chcę podzielić się z Wami tym, co przypuszczałam już przed swoim porodem, chcę napisać Wam, dlaczego należy doceniać mamy, dlaczego ten pierwszy dzień w domu jest taki ważny i najistotniejsze – przed czym to powitanie w domu może uchronić. 

Pisałam już o samym porodzie to teraz opowiem Wam o tym gorszym czasie dla Matek po porodzie. Otóż ! Masz na rękach swój skarb, wytrzymałas bóle i adrenalinę porodu i myślisz, że odpoczniesz, że odetchniesz – to się trochę mylisz  Te kilka dób w obcym szpitalu na niewygodnym łóżku będą kluczowe. Kluczowe dla Ciebie i Maluszka, kluczowe dla Twojej laktacji, Twojego samopoczucia i wprowadzą Cię w blaski i cienie macierzyństwa. 

Urodziłaś, przyjechałaś do swojej sali (nieważne czy na wózku po porodzie naturalnym czy na łóżku szpitalnym po cesarce) i teraz możesz być pewna nic już nie będzie takie samo. Całe życie odwróciło Ci się do góry nogami. Jesteś innym człowiekiem, zupełnie innym niż kilka godzin temu. Gwarantuję Ci, że po porodzie, patrząc na swoje Maleństwo, będziesz czuła się lepszym człowiekiem. Będziesz chciała pokazać tej małej istotce siebie z jak najlepszej strony, ja miałam dokładnie tak jak piszę. Czułam, że nastąpiła we mnie przemiana, przemiana, której się trochę spodziewałam, ale w chwili gdy spojrzałam na nią w szpitalnej sali poczułam, że to niesamowite. Niesamowite jak taki maleński człowiek w kilka chwil zmienia rodzica. 

Postaram się teraz opisać Wam nasze 4 doby w szpitalu po porodzie.

01.05.2018 

Urodziłaś, Tata wysłał wiadomość do rodziny, że jesteście już w komplecie – no i się zaczyna  Zaczyna się radość, euforia bliskich iiii ODWIEDZINY!

Moja porada – JAK NAJMNIEJ odwiedzin. Myślę, że ten temat zrozumie tylko druga  kobieta, która sama rodziła. W tych dniach jedyne o czym myślisz to chęć spokoju i wyciszenia. Adrenalina i emocje po porodzie są bardzo silne, warto dojść do siebie w towarzystwie partnera i Maluszka. Poza tym trudno jest wejść w jednej chwili w rolę matki. Szczególnie ten pierwszy raz. Doskonale pamiętam nasze pierwsze przewijanie Sary. Patrzyliśmy się na siebie z przerażeniem w oczach. Baliśmy się, by jej nie skrzywdzić. Była taka malutka, bezbronna. Nie mogliśmy się na nią napatrzeć i nacieszyć się jej widokiem. 

Odwiedziny rodziców (świeżo upieczonych dziadków) czy rodzeństwa są jak najbardziej zrozumiałe. Często razem z Wami przeżywają ten ważny okres oczekiwania i są ogromnym wsparciem. Poproście jednaj świeżo upieczonego Tatę by były to jedne odwiedziny podczas Waszego pobytu. Ja tak zrobiłam. Oprócz zmęczenia po porodzie, krępowałam się również swojej słabości. 

Z natury jestem siłaczką, nie lubię pokazywać swoich słabości, a niestety w szpitalu po porodzie spotykają Cię same słabości. Leżysz obolała na podkładzie bo przecież krew się z Ciebie leje. Obok masz swój najdroższy skarb i uczysz się funkcjonowania jako mama.

Pomyśl o sobie i skup się na Was, na odwiedziny będzie jeszcze czas 

Nasza pierwsza doba mimo tej całej zmiany w życiu i w nas okazała się być najlepszą  nie mogliśmy wyjść z podziwu nad tym jak szybko znalazła się z nami. Ja byłam bardzo szczęśliwa, że poród mam już za sobą i te pierwsze chwile po porodzie były po prostu cudowne. Był to też piękny czas wzruszeń gdy Sara poznawała kolejno swoją najbliższą rodzinę.

Na koniec dnia padałyśmy ze zmęczenia, ale tylko ona spała  ja wpatrywałam się w jej każdy gest, każda jej mina była dla mnie taka słodka, idealna. Cały wieczór miałam łzy w oczach i nie mogłam przestać wpatrywać się w tą małą istotkę i cieszyć się, że jest zdrowa i taka piekna.

Co przyniosły kolejne doby? Stres, strach, zmęczenie i wiele innych.

02.05.2018

Pobudka o 6:00 o ile w ogóle spałaś  Ja np. w pierwszej dobie spałam może 15 min. Sarunia była bardzo niespokojna, źle czuła się sama w szpitalnym wózku, potrzebowała mojej bliskości i dotyku. Całą noc próbowałyśmy również przystawiać się do piersi. O ile ona odruch ssania od razu miała bardzo dobry to jak się później okazało ja pokarmu miałam jeszcze bardzo mało i pomimo tego, iż ona ssała pierwszorzędnie to waga spadła jej w granicach tolerancji. Zawsze rano przed obchodem dzieci są ważone i przechodzą krótką pielęgnację.

Nie wiem jak inne mamy, ja swojej Saruni nie odstępowałam na krok. Mogłam zyskać 30 min na sen lub na odpoczynek, podczas gdy dzieci czekają na swoją kolej do ważenia i pielęgnacji. Mimo to ja zdecydowanie wolałam iść tam z nią i czekać na jej kolej głaszcząc ją po rączce i buzi. Przerażało mnie to, że mogłaby tam czekać sama cała zapłakana.

Okazało się, że waga nam spadła, co prawda jeszcze w normie 10% ale była to już graniczna wartość. Spadek wagi dziecka to stres dla matki. A co za tym idzie? MASA PORAD! Porady z każdej strony. Dlatego jeszcze raz odradzam odwedziny. Druga doba jest kluczowa w pracy nad laktacją – przynajmniej w moim przypadku tak było. Mąż bardzo zadbał o mój komfort psychiczny oraz odizolował mnie od porad i sam odbierał telefony i przyjmował „złote rady”, które mimo wszystko okazały się pomocne.

Na rozkręcenie laktacji wypiłam Felmatiker oraz co 3h piłam klasyczną Bawarkę, czyli herbatę z mlekiem. Dodatkowo Pani doktor doradziła by co 2h przystawiać Sarę do piersi i w ten sposób również pobudzać laktację.

Popołudniu waga stała w miejscu, więc postęp nasz polegał na tym, że nie było gorzej, stabilnie ale by wyjść ze szpitala musiałyśmy zanotować wzrost i na ten wzrost czekaliśmy pracująć ciężko 

O ile w dzień przystawianie do piersi było możliwe, o tyle w nocy przeżyłam bardzo każdą minutę. Spróbuj wybudzić dziecko, które kocha spać – a przybiję Ci piątkę. Ona na prawdę spała jak suseł. Próbowałam wszystkiego – łaskotanie, drapanie, mizianie itd.. itd. i tak minęła nam cała noc. Wybudzenie damy trwało 30min, karmienie 20 min. i tak co dwie 2h, czyli łatwi obliczyć, że pomiędzy jednym karmieniem a drugim miałam około godzinę, którą poświęcałam na patrzenie się na nią  Kontrolowanie czy oddycha, czy dobrze leży 

Cudem zlokalizowałam w łóżku magiczną barierkę, którą można było wysunąć i tym oto sposobem nie musiałam odkładać jej do szpitalnego wózka dla noworodków, tylko miałam ją całą noc obok.

Wiem, że na tym etapie wiele kobiet się poddaje. Bo czym kończy się trzymanie dziecka tyle czasu na piersi? PORANIONYMI SUTKAMI! Tak moje drogie, w większości przypadków jest to poprostu nieuniknione. Bez lanoliny nie ruszajcie się do porodu. Kiedyś nie sądziłam, że będzie to jedna z najważniejszych pozycji w mojej torbie do szpitala.

Purelan – tą lanolinę wybrałam i był to strzał w 10 ponieważ nie trzeba jej zmywać przed karmieniem.

Ten dzień był moim wielkim kryzysem. Pojawiły się łzy, pojawiło się zwątpienie w moją laktację. Czułam, że schodzą ze mnie porodowe emocje i na prawdę nie chciałam widzieć nikogo prócz mojego męża, który od wczesnego ranka do późnego wieczoru siedział z nami i pomagał mi przy wszystkich czynnościach. Fizycznie czułam się bardzo dobrze, ale dlaczego nikt o tym nigdzie nie mówi głośno, że obkurczanie macicy bardzo boli. Dlaczego nie mówili o tym na szkole rodzenia, że karmienie piersią wspomaga proces obkurczania macicy i jesteś jednym ogromnym bólem. Piersi krwawią, Ty krwawisz bo się oczyszczasz a do tego Twoja macica kurczy się i cholernie boli. Pierwszy dzień po porodzie to taki mój prywatny dramat. Nie wiem co czują kobiety, które miały szwy w miejscach intymnych, nie wyobrażam sobie do tego wszystkiego czuć „tam” dodatkowo dyskomfortu.

Poszłam „spać” z nadzieją, że coś się zmieni, że piersi się zagoją, że macica już się na dobre skurczy. Najchętniej chciałam wtedy wracać do domu, ale wiedziałam, że moje widzimisie są najmniej ważne. Najważniejsza była ona i jej waga.

03/05/2018

Druga noc w szpitalu minęła nam tak jak poprzednia, karmienie co 2h. Dla mnie oznaczało to brak snu, ale jak widziałam postępy czułam że ma to sens. Zmęczenie nie przysłoniło mi tego co najważniejsze – miłości do niej. Ona była i jest moim numerem 1. Ani przez chwilę nie traktuję wstawania w nocy czy usypiania jako obowiązek. Zawsze to dla mnie przyjemność i chcę się tą bliskością cieszyć jak najdłużej.

3.05 waga szpitalna pokazała wzrost wagi, nie był on jednak duży dlatego walka trwała dalej. Felmatiker podwójna dawka i bawarki co chwilę.

Pomogło!

W południe dziękowałam ludziom, którzy wynaleźli laktator. Moje piersi w jednej chwili nabrzmiały do rozmiaru XXXXXXL  nigdy nie sądziłam, że osiągnę taki rozmiar. Wraz ze wzmożoną laktacją wzmożył się również ból macicy. Każde karmienie niosło ze sobą łzy bo bolało wszystko. Wytrzymałam dla niej. Nie ja jedyna, tysiące kobiet każdego dnia przeżywa dokładnie to samo co ja wtedy. Początki macierzyństwa to ból i łzy przeplatane ogromną miłością i oddaniem.

Ten dzień upłynął pod hasłem MEDELA SWING  Karmienie, Kupka, Ulewanie, Sen, Ściąganie pokarmu z nabrzmiałych piersi i od nowa karmienie itd.

Był płacz jak nie było wystarczająco dużo mleka, ale pojawił się też płacz gdy mleka było za dużo. Nabrzmiałe piersi + ból brodawek = coś czego się po prostu nie da opisać. Musisz to przeżyć. W tamtej chwili zastanawiałam się czy to kiedykolwiek ustapi, czy serio wszystkie matki tak cierpią karmiąc Maluszka. Byłam rozżalona, najpierw poród, który wiadomo boli, a później jeszcze ten cały proces…

Popołudniowe ważenie znowu pokazało wagę na plusie więc z ufnością czekałam na trzecią dobę i można powiedzieć – zaczęłam się nawet trochę pakować.

04/05/2018

W trzeciej dobie Maluszkowi robi się szereg badań by m.in wykluczyć żółtaczkę. Sara miała również badania z krwi i o ile waga była bardzo dobra – o tyle wyniki z krwi miała średnie. Odwodniła się i elektrolity były bardzo kiepskie. Z naszego wyjścia kolokwialne „nici!” a na domiar złego mój malutki noworodzio dostał kroplówkę.

Co czuje matka prowadząca dziecko na założenie wenfolu ? Panikę! A co robi dziecko, któremu wbijają igłę ? Śpi. Sara była niesamowita w szpitalu. Nie wzruszały ją żadne zabiegi. Panie bardzo umiejętnie założyły wenflon i kroplówkę, my wrócliłysmy do sali i czekałyśmy aż te 10 h minie – bo aż tyle czasu trwała jej pierwsza w życiu kroplówka.

Patrzyłam na nią i nie moglam powstrzymać łez. Taka mała, taka bezbronna a już trzeba ją wzmocnić elektrolitami. Ciągle wydawało mi się, że ją to taaaak mocno boli, a ona uwierzcie mi nie płakała w ogóle. Spała dzielnie i nie wzruszała ją ta sytuacja.

Tej nocy kładałam się do łóżka z największą nadzieją jaką kiedykolwiek czułam. Tak bardzo nastawiłam się na wyjście 4.05. że kolejna noc w szpitalu była dla mnie przerażająca.

Chciałam wrócić do swojego łóżka, chciałam pokazać Sarze jej kącik i jej łóżeczko. Marzyłam o tym by tak po prostu w ciszy się na nią popatrzeć…. Zasnęłam z tymi wszystkimi pragnieniami i na szczęście spałam tej nocy jakieś 2h 

05/05/2018

Co czuje kobieta w czwartej dobie po porodzie?

Zmęczenie

Bezsilność

Tęskni za domem

Tęskni za partnerem

Chce tak po prostu pobyć sama ze sobą

i wiele innych

Wstałam i moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że to dzisiaj. Czekałam na obchód jak na zbawienie. Bałam się go, ale wiedziałam, że bez tej informacji czy kroplówka pomogła, nie będę mogła zabrać Sary do domu.

Gdy okazało się, że wyniki są dobre, że żółtaczki nie ma, że MOŻEMY WYJŚĆ DO DOMU poczułam w jednej chwili taką lekkość. Jakby ktoś dodał mi skrzydeł. Pomimo nieprzespanych 4 nocy, pomimo tych wszystkich emocji, które kumulowałam – w podskokach zbierałam rzeczy, pakowałam je do torby, zadzwoniłam do męża, jednym słowem bylam gotowa wyskoczyć z tego szpitala już około 8 rano, ale proces wypisu trochę trwa i zeszło się nam do obiadu 

Nie będę tu pisać o formalnościach bo szkoda mi miejsca. Chcę skupić się na emocjach matki i o tym teraz rozwinę myśl.

Wiedziałam, że początki macierzyństwa należą do trudnych początków tej drogi. Słyszałam wiele o porodzie o bólu i o nieprzyjemnościach związanych z początkami bycia mamą. Dopiero jednak gdy przeżyłam to na swojej skórze, gdy dane było mi zapoznać się z tymi emocjami z tymi trudnościami wiem, że to co robie ma ogromny sens.

Kobiety, które każdego dnia znoszą to wszystko są warte tego by o nie zadbać, by je docenić, by tego pierwszego dnia w domu potraktować je jak Królowe <3

Powrót do domu ze szpitala z pierwszym dzieckiem na rękach to narodziny „nowej Mnie”. Tatusiowie – nie pogłębiajcie emocjonalnego spadku formy podczas pobytu w szpitalu. Dajcie kobietom siłę na najbliższe lata. Dajcie im to na co załużyły walcząć o bycie dobrą mamą – dajcie im docenienie, wsparcie, dajcie im ten dzień.

Wiem, że w moim przypadku to piękne powitanie po porodzie i docenienie męża uchroniło mnie przed spadkiem emocjonalnym i tym powszechnie znanym baby bluesem. Wiem też, że Ty jako Tatuś również możesz uchronić swoją kobietę przed tymi złymi emocjami. Wystarczy, że pokażesz jej jak mocno doceniasz jej trud.

Nie przypuszczałam, że tak szybko dojdę do siebie po porodzie. Stało się tak między innymi dlatego, że nie dopuszczałam do siebie tego co złe. Od ponad roku głoszę wiele porad w tej kwestii i złapałam się na tym, że po prostu nie widziałam innej opcji jak po prostu walczyć ze słabościami dla Niej.

W polskich szpitalach musi się jeszcze wiele zmienić, by polskie kobiety czuły się po porodzie bardziej komfortowo. Zacznijmy od wszystkim znanego „prosze pokazać krocze” – osobiście nie musiałam się roznegliżowywać w trakcie obchodu lekarzy, ale wiem, że moje współlokatorki szpitalne nie wspominają tego pozytywnie.

Wieloosobowe sale szpitalne to dla jednych minus, ja akurat tą kwestię wspominam bardzo pozytywnie. Należę do osób komunikatywnych i otwartych i rozmowy z osobami na takim samym etapie życiowym jak ja bardzo mi pomagały. W te kilka dni w szpitalu możesz poznać bardzo ciekawe osoby i wiele się od nich nauczyć. Pozdrowienia z tego miejsca dla moich koleżanek z sali: Karoliny, Edyty i Justyny <3

Wszyscy skarżą się na znieczulice personelu szpitalnego, pamiętajcie o jednym – uśmiech i serdeczność wszystko zwycięża. Panie, które pierwszego dnia nie należały do najprzyjemniejszych ostatniego dnia żegnały mnie z uśmiechem. Każdego dnia dziękowałam im za pomoc, za porady, za każdy ich gest wobec mnie czy Sary. To wiele zmienia. Uwierzcie mi.

Każda osoba w szpitalu zasługuje na Wasze „dziękuję”. Czy to Pani Salowa zmywająca podłogę pod Waszym łóżkiem o 6:00 rano, czy Pani pielęgniarka mierząca temperaturę o 6:30 czy ordynator z załogą podczas obchodu.

Nawet jeśli macie wiele do zarzucenia szpitalowi, nawet jeśli warunki nie są zadowalające to pamiętajcie UŚMIECH pozwoli Wam jakoś te doby przetrwać.

Mi wiele razy do śmiechu nie było, miałam ochotę tak zupełnie szczerze popłakać się i nakryć kołdrą, ale w każdej z tych trudnych chwil przypominałam sobie, że jestem tu dla jej dobra, dla jej zdrowia, dla NIEJ.

Myślicie, że smakowało mi to okropne szpitalne jedzenie? Pewnie, że nie. Nie miałam jednak serca ganiać męża po rarytasy. Przynosił mi śniadania i kolacje, często dostawał jakieś smakołyki od rodziny, ale nie wybrzydzałam, wiem, że i dla niego ten czas był bardzo wymagający. Był przy nas całe dnie, pomagał mi w ciągu dnia we wszystkich czynnościach pielęgnacyjnych Sary, dzięki temu że był obok mogłam spokojnie wziąć prysznic i chwilę odetchnąc.

Mogłabym tak pisać i pisać, ale myślę, że to co najważniejsze już tu zawarłam. Pamietajcie – trud początku macierzyństwa możecie wynagrodzić nawet małym gestem powitania po porodzie. Ulubionymi kwiatami w wazonie czy drobnym upominkiem.

KOBIETY NA TO ZASŁUGUJĄ! MATKI NA TO ZASŁUGUJĄ! WIEM CO MÓWIĘ, BO WRESZCIE TO PRZEŻYŁAM.

Skomentuj