Wiecie dlaczego dzieci są szczęśliwsze od dorosłych? Ponieważ potrafią cieszyć się z małych rzeczy. Z tego co szczere i bezinteresowne. To one uczą nas doceniać małe rzeczy i to właśnie dzieci potrafią żyć pełnią życia dzięki swoim maleńkim marzeniom. 

„Marzę by mama zrobiła na podwieczorek naleśniki z owocami – tak je kocham! Mam po nich od razu lepszy humor!”

„Ale bym chciała pojechać do lasu i zobaczyć prawdziwe grzyby. Jeszcze nigdy sama nie zbierałam grzybów. W bajkach tyle o tym opowiadają”

„Tak bardzo chciałabym by Małgosia została u mnie na noc. Nigdy nie mam dość rozmów z nią. Chciałabym pokazać jej moje lalki i ksiązki”

… i tak dalej i tak dalej…  Zapytaj dziecko o czym marzy, a dowiesz się co mam na myśli.

A Ty jakie masz marzenia?

Zbudować dom, spłacić kredyt przed 50-tką, zwiedzić cały świat, założyć własny biznes i zarabiać biernie.

To wspaniałe pomysły, ale nie uważasz, iż marzenia dorosłych są często takie… długoterminowe, nieosiągalne bądź po prostu zbyt materialne. ? ? ? 

Marzenia dzieci są związane z tym co istotne, dotyczą „tu i teraz”.

Wiecie czego nauczyła mnie moja nowa rola życiowa? By uczyć się od dzieci tych prostych potrzeb. Potrzeb bycia szczęśliwym dzisiaj. Nie jutro. Nie jak spłacę kredy. Nie jak życie przeleci mi przez palce. Dzisiaj. Dzisiaj gdy pada deszcz, gdy mam odrost do ucha i brak czasu na pójście z mężem do kina.

Nauczyłam się również tego, by oprócz tych „dorosłych” mieć także takie proste, dziecinne pragnienia, które mogę zrealizować już, teraz. Pragnienia, które tak jak np. ta wizyta w stadninie koni pozwalają mi żyć pełnią życia.

To nic wielkiego, serio! Wystarczyło umówić się z koleżanką – zgrać termin i spędzić miło czas. Oprócz tego, że było to przemiłe spotkanie z Karoliną, która stworzyła dla mnie wspaniałą pamiątkę w formie zachowanych kadrów, spotkanie ze zwierzętami kilka razy cięższymi i większymi od Ciebie wymagało ode mnie wyciszenia i opanowania emocji.

Ostatni tydzień był szalony, pełen spotkań i rozmów, ustaleń i planów oraz ząbkowania Sary. Wybierając się do koni musiałam to wszystko zostawić w domu.

Każdorazowo wybierając się w takie miejsca musisz wygłuszyć w sobie złe emocje. One czują tą złą energię i mogą zareagować emocjonalnie.

Wracając do tego co widzicie oprócz tekstu  Bo także o tym chciałabym napisać więcej.  Zdjęcia, które wykonała Karolina są najlepszą jej wizytówką.

Współpraca z nią to przede wszystkim swobodne miłe spotkanie, bez stresu, bez ustawiania, bez ponaglania, bez reżyserowania. Ta naturalna fotografia widoczna w jej kadrach to prawda, którą się kieruje w swojej pracy. I za to Ją cenię. Za to, że nie muszę być przy niej kimś kim nie chce być. Mogę być naturalna, niedoskonała taka jaka jestem na codzień. Dziękuję Ci za to <3

Nasze spotkanie w sobotę dało mi piekną pamiątkę w formie zachowanych kadrów z trzech miejsc. Oto pierwsze z nich.

Tą samą prawdę zobaczycie na ujęciach z naszego mieszkania czy w kawiarni. Przygotowałyśmy dla Was kilka fotorelacji na bloga i tak łatwo jej nie daruję  Niebawem kolejne!

Karolina jest wspaniała, a natura obdarzyła ją wrażliwym okiem fotografa. Znajdziecie ją TUTAJ a TUTAJ macie jej piękny profil na Instagramie.

Siedlce – jeśli tu jesteście. Karolina – ma sporo wolnych terminów – JESZCZE 

A tak wygląda wymęczony koń po sesji 

Skomentuj